Żużel - sezon 1999

"Pogodzeni ze średniactwem"

W żużlowym sezonie 1999 w II lidze mieliśmy swojego reprezentanta - zespół RKM-u EnergoInwest Rybnik. W poprzednim - 1998 celem tej drużyny był awans do I ligi, ale jak wiadomo zamiar ten nie został zrealizowany.

Tym razem przedsezonowe zapowiedzi nie były już tak buńczuczne i celem zespołu w tym sezonie było... utrzymanie się w I lidze. Od tego bowiem właśnie roku żużlowa liga została zreformowana i najwyższą klasą rozgrywek została 8-zespołowa ekstraklasa, a drugą w Polsce według rangi - także 8-drużynowa - I liga. Spadek do najniższej - II ligi dla zespołu z Rybnika oznaczałby katastrofę i aby do tego nie dopuścić musiał on zając co najmniej 6 pozycję.

W porównaniu z poprzednim sezonem przed kolejnym poziom II ligi zdawał się być chyba bardziej wyrównany. Powodem tego mogło być to, że obie drużyny, które spadły z pierwszej ligi - ZKŻ Zielona Góra i Iskra Ostrów zostały kadrowo osłabione, a te, które w poprzednim sezonie należały do drugoligowych słabeuszy (np. OTŻ Opole, czy Śląsk Świętochłowice) - wzmocnione. W takim stanie rzeczy RKM Rybnik mógł powalczyć nawet o drugie miejsce (Włókniarz Częstochowa był raczej poza zasięgiem), które pozwoliłoby mu na walkę w barażach o ekstraklasę, ale tylko wtedy, gdyby nieco się wzmocnił. Działacze z Rybnika chyba jednak w to zbytnio nie wierzyli, gdyż kadra została nawet nieco osłabiona. I nie chodzi tutaj o starych wyjadaczy: Mirosława Korbela, Henryka Bema, czy Antoniego Skupienia, którzy przecież zbyt dużo do drużyny nie wnosili, ale o obcokrajowców. W poprzednim sezonie jednym z najlepszych (o ile nie najlepszym) zawodników RKM-u był Szwed Peter Karlsson. Przed tym sezonem z zagranicy zostało tylko zakontraktowanych trzech Czechów: bracia Ales i Lukas Drymlowie oraz Tomas Topinka. To jednak nie były wymarzone wzmocnienia, tym bardziej, że od roku 1999 w składzie może być umieszczonych aż dwóch obcokrajowców... Na szczęście w trakcie sezonu doszedł Australijczyk Todd Wiltshire. Sądzę jednak, że niepotrzebnie pozbyto się Sebastiana Kowolika, gdyż ten młody i perspektywiczny zawodnik w kilku meczach w sezonie 1998 zaprezentował się całkiem nieźle. Nowy trener - Andrzej Grabowski (wreszcie dobry fachowiec spoza Rybnika - teraz wiemy, że to odświeżenie się przydało), który na tym stanowisku zastąpił Jana Nowaka, widać było, że stawia na młodzież i to także okazało się strzałem w dziesiątkę. Do składu wtedy powrócił młody Roman Chromik, który po roku występów w Śląsku Świętochłowice nabrał doświadczenia i w Rybniku, jak się później okazało bardzo się przydał (dopiero w 2000 roku pokazał na co go stać). Skład uzupełniali zawodnicy, którzy także w poprzednim sezonie bronili barw Rybnika: Adam Pawliczek, Eugeniusze: Skupień, Sosna i Tudzież oraz młodzieżowcy: Piotr Padowski, Wojciech Węgrzyn, Marcin Furgoł, oraz Marcin Kiermaszek, a także adepci żużlowej szkółki z 1998 roku: Konrad Ryszka, Łukasz Szmid, Robert Pawliczek, Zenon Trybuś oraz bardzo utalentowany Rafał Szombierski. W kadrze byli jeszcze inni zawodnicy, którzy jednak musieli sobie poszukać innego klubu na tzw. "mały kontrakt", gdyż w tym sezonie nie dostali szansy występu w rybnickiej drużynie.

Czy skład, jakim dysponowali rybnickie "Rekiny" stać było na zwojowanie II ligi w sezonie 1999?

Według zapowiedzi trenera Jana Grabowskiego celem drużyny RKM EnergoInvest Rybnik było, jak już powyżej pisałem, utrzymanie się w nowotworzonej I lidze - drugiej, co do rangi po ekstraklasie klasie rozgrywkowej. Nie wiadomo było czy jest to tylko asekuracja, czy też realna (i przyznajmy bardzo mierna) ocena siły prowadzonej przez niego drużyny.

Początek sezonu zdawał się potwierdzać obawy. Dwa pierwsze mecze zakończyły się porażkami RKM-u i w efekcie przedostatnim miejscem w tabeli. Na inaugurację sezonu w Rybniku przyszło się RKM-owi zmierzyć z głównym pretendentem do awansu do ekstraklasy - Włókniarzem Częstochowa. Gdzieś około 8 do 9 tysięcy widzów oglądało dobre i niezapomniane widowisko (kibice ROW-u wiedzą o czym piszę - więcej w dziale: RELACJE/ARCHIWUM). Porażka 40:50 to głównie wina "rybnickich" obcokrajowców (Ales Dryml i Tomas Topinka), którzy nie sprostali zadaniu i zdobyli w sumie zaledwie 4 punkty, podczas gdy ci "częstochowscy" - 22. Nie zawiedli tylko Adam Pawliczek i Eugeniusz Skupień. Zdjęcia z tego meczu do zobaczenia w dziale: FOTKI/ŻUŻEL/ROW Rybnik - Włókniarz Częstochowa 11.04.1999. W drugim meczu sezonu ponieśliśmy porażkę, tym razem na wyjeździe z Iskrą Ostrów 38:52, mimo iż dobrze pojechał Topinka i - jak się później okaże - tradycyjnie już Pawliczek. Po tym meczu jeszcze tylko jeden średni w wykonaniu rybniczan - zwycięski 49:41 z Kolejarzem Rawicz i potem nastąpiła cudowna metamorfoza w poczynaniach naszych żużlowców. Dwanaście kolejnych zwycięstw w lidze i RKM dobrze usadowiony na pozycji wicelidera, gwarantującej występy w barażach z przedostatnią drużyną ekstraklasy o awans do ekstraklasy! Pośród tych zwycięstw na szczególną uwagę zasługują: wyjazdowe z ŁTŻ Łódź 55:34, u siebie z TŻ Opole 47:43, z ZKŻ Zielona Góra 47:43 i z LKŻ Lublin 60:30 oraz znów na wyjeździe z LKŻ Lublin 50:40. Niestety wszystko się kończy. Doskonała forma się gdzieś tragicznie urwała i nastąpił ciąg niepowodzeń. Porażka z ZKŻ Zielona Góra 37:53 jeszcze tak nie bolała, ale pechowa na wyjeździe z TŻ Opole 44:46 już tak. Pewnego dnia nastąpiła jednak katastrofa i dotychczasowy wicelider RKM Rybnik sensacyjnie przegrał u siebie z szóstym w tabeli ŁTŻ-em Łódź 40:50 i spadł na 3 miejsce w tabeli. Mimo kolejnych trzech zwycięstw ze słabymi rywalami przyszła kolejna niespodziewana porażka na wyjeździe z Kolejarzem Rawicz 44:46 i w tym momencie kibice w Rybniku stracili resztę złudzeń na to, że RKM może zająć drugie miejsce na koniec sezonu. Ostatnie mecze to remis u siebie z Iskrą Ostrów 45:45 i porażka w Częstochowie z tamtejszym Włókniarzem 37:53.

Ostatecznie RKM Rybnik zajął bardzo słabe, bo dopiero piąte miejsce w drugiej lidze. Przedsezonowy cel trenera - utrzymanie się w nowotworzonej I lidze - został osiągnięty. Ale stawianie takich celów to było pogodzenie się ze średniactwem. Tymczasem w Rybniku było, jest i będzie zapotrzebowanie na wielki żużel, czego dowodem były dwa turnieje, które przyciągnęły w 1999 roku tłumy widzów na rybnicki stadion, a mianowicie "Memoriał Jana Ciszewskiego" (zdjęcie z tych zawodów do zobaczenia w dziale: FOTKI/ŻUŻEL/Memoriał Jana Ciszewskiego 22.05.1999) i "Speedway Gala '99". Czy była szansa na awans do ekstraklasy? Uważam, że była szansa na zajęcie drugiego miejsce i na udział w barażach, czego z niecierpliwością oczekiwali kibice. A to, czy wygralibyśmy je to już sprawa drugorzędna. Ważny byłby sam udział i niezapomniane wrażenia dla kibiców. W barażach czekał jednak silny Apator Toruń, który poradził sobie z łatwością z drugim zespołem drugiej ligi - ZKŻ-em Zielona Góra i to on utrzymał się w ekstraklasie (awans z pierwszego miejsca zapewnił sobie oczywiście Włókniarz Częstochowa). Co było przyczyną dopiero piątego miejsca RKM-u? A mianowicie: słaby początek sezonu w wykonaniu obcokrajowców (Czechów), oraz fatalna forma w drugiej połowie sezonu Eugeniusza Skupienia. Zbyt dużo dobrego niestety nie mogliśmy (jeszcze wtedy) opowiedzieć o naszych młodzieżowcach, których jak zwykle było sporo, ale klasą jeszcze wtedy odstawali od swych rówieśników z reszty Polski. Nie zawiódł jedynie niezawodny w tamtym sezonie Adam Pawliczek (druga młodość) i Australijczyk Todd Wiltshire. Dobrą drugą połowę sezonu miał także młody Ales Dryml, który został także wicemistrzem świata juniorów. Nieźle, jak na swój wiek w końcówce sezonu spisywał się także jego młodszy brat - Lukas. Zupełnie bez formy byli mający kłopoty ze zdrowiem Eugeniusz Sosna i jego imiennik Tudzież. O młodzieżowcach już wspominałem. Wymienię ich tylko: Piotr Padowski, Wojciech Węgrzyn, Roman Chromik i Rafał Szombierski, reszta zupełnie nie istniała. Szkoda, że przed sezonem klub pozbył się młodego Zbyszka Czerwińskiego, który w barwach Włókniarza Częstochowa jeździł całkiem nieźle i w Rybniku by się bez wątpienia przydał...

Ozi
row.rybnik.prv.pl    ***    ROW RYBNIK GLADIATORS    ***    row.rybnik.prv.pl